Jest mi smutno...
Linia życia ciągle drży w swoim dramacie
Szybkie i zwinne jak małe pajączki, ciche
iskierki
Lecą w otchłani zimnej puste odmęty, gdzie
nic króluje
Mało, mało, dziwnie tak, jakby cofnął się
czas
Niewidomy smutek przysiadł się do mnie,
zapalił papierosa
Dmuchnął mi wstrętu dymem prosto w zmęczone
pieskie oczy
Miał czarny płaszcz i twarz z cienia
uszytą
Przeprosił mnie boleśnie i objął tak
gorąco
Zawirowały świateł smugi, dreszcz targnął
moim ciałem
W zmęczeniu duszy się skuliłem, tak tu
zimno !
Myśli co niosły skrzydeł moich skromne
marzenia
Zabłądziły w labiryncie mgieł i
rozczarowań
Rozpływam się w nicości swego własnego
cienia
Niknie ten mój światek jak zepsuta
zabawka
Znużenie paraliżu szronem, zamknęło
wierzeje
Gaśnie blasku spokój, odcięty od siebie
Wciąż patrzę w źródło, hipnotycznie
zatrzymany
A w toni tej wodnej tafli kręgami płyną
moje łzy...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.