Jestem ze szkła.
Kubek nadal stoi na stole.
Nadal w nim kawa, choć już wystygła.
Obok ciągle ten sam talerzyk,
a na nim ciasto, choć czerstwe dawno.
Stół nadal lśniący, lecz przykurzony
Przy stole krzesło, ciągle zajęte.
Łokcie mocno oparte o blat,
w dół spada głowa, kolejna łza.
Bez ruchu siedzę tak już kilka lat,
i pajęczyną obrósł mój świat.
Jestem ze szkła, czy z porcelany
wewnątrz maski w łzach kraj zalany.
Kolejny raz zawód miłosny,
czy kiedyś w końcu doczekam wiosny...?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.