Jesteś podły, mimo tego kocham Cię
Przez dziesięć miesięcy Cię spotykam,
Trochę wakacji z Twojego powodu mi umyka.
Przez wieki wrogiem mym byłeś,
Wyśmiewałeś się ze mnie i kpiłeś,
Ja Tobie równie nie miła byłam,
Jak mogłam honoru swojego broniłam.
Nagle się zmieniłeś,
Nie ironizowałeś, nie kpiłeś,
Pogodzić się ze mną chciałeś,
Tak wiem, Ty tylko improwizowałeś.
Ale wtedy tego nie wiedziałam,
Głupia nabrać się dałam,
Skutki opłakane były,
Ale mnie one cieszyły.
Maleństwo w sobie nosiłam,
Choć nad ziemią z radości się nie unosiłam.
Lecz los chciał dla dziecka inaczej,
Pozbawił mnie go niż kiedykolwiek
okrutniej.
A Ty, określić tego nie chcę,
Jak takiego drania kochać mogę?
W Twoją miłość uwierzyłam,
Jaka ja naiwna byłam.
W Twych słowach kłamstwa w wiarygodne
ubrane,
Z Twoich ust gładko płyną same.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.