Jeszcze jedna walka
Zobacz co się stało z nami.
Specjalne ciosy - podręcznikowe.
Zadawane w głąb serca.
Bitwa się już kończy.
Jeszcze jedna walka i nie dam rady
wstać.
Jeszcze jedna walka, o małą rzecz.
Nawet słaba, banalna ...
Wykończy mnie. Uduszę się żalem.
Żalem za ciała umarłych.
Bliskich, których już nie ma.
Stoję na polu śmierci.
Miecz już dawno wyszczerbiony.
Wola która już podupadła.
Poprzez chmury i śnieg widać lekkie
światło.
I jeszcze jedna walka i nic nie
zostanie.
Wschodzi słońce nad brudnym polem.
Na trawę upadają płatki śniegu.
Opłatki z nieba?
Ciało Chrystusa dla zmarłych?
Już chyba za późno.
Nad polem śmierci, zapach krwi.
Zapach którego nigdy nie usuniesz.
Już nie mam woli, siły...
Nie mam oczu dla sztucznego światła.
Bo to co wychodzi zza chmur nie jest
słońcem.
Gdy zwłoki zaczną parować, palić się.
Smród palonego ciała.
Piękna śmierć?
Z opłatkiem z nieba.
Tak umierają oni.
Za sprawę której nie znają.
Za iluzje, za błogosławieństwa.
I ja umieram, za drobne sprawy.
Za słaby by wstać.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.