Jeszcze nie pora...
Czemu kaleczyć musimy ciało,
zadręczać wciąż utęsknioną duszę.
Czy tobie Boże wszystkiego mało,
większych nie trzeba przecież już
wzruszeń.
Na pokuszenie wodzisz tłum ludzi,
do czynów niecnych zmuszasz złym słowem.
W ludziach się tylko nadzieja budzi,
oni pragnienia chcą wzniecić nowe.
Czemu w pogardzie się oddalamy,
zamiast budować miłość do wiary.
Czy ciebie Boże już nie kochamy,
większej nie trzeba nam dawać kary.
Zatrzymaj rękę z zemsty zamiarem,
ucisz tych panów, bo dziś są niczym.
Życie jest naszym największym darem,
a za takim darem trzeba się liczyć.
Czemu nie słychać odgłosów z nieba,
nic nie przestraszy zmęczonych ludzi.
Widocznie Boże ciebie nie trzeba,
a może jeszcze nie pora trudzić...
Komentarze (1)
jesteśmy zbyt zachłanni by dostrzeć to co
najważniejsze.