Jeszcze troche
Szpony zwijam,
lize swoje rany...
Dlonia pocieram
wykrzywione stawy.
Nie moge isc do medyka,
zabronili...mam cierpiec!
Czy pomoga moje ziolka,
wole nie myslec.
Skonczyla sie chemia,
nie pomogla...
Przez lzy sie usmiecham,
jeszcze troche, droga nie daleka...
Wyjmuje zawleczke od granatu,
zaciagajac sie dymem tytoniu...
Juz nie dlugo mamusiu,
bede tam gdzie Ty?
Nie, moje kroki ku pieklu;
spojrze tylko na Twa dusze,
pelna niezmierzonej milosci...
I znikne gdzie goracy szlam,
nie boje sie niczego!
K.C.
Komentarze (5)
Często wiara, czyni cuda , nie wolno sie poddawać .
Pozdrawiam serdecznie
To prawda bardzo smutny ten wiersz, pozdrawiam.
Powiało smutkiem, trzymaj się. Pozdrawiam.
Dopóki są wątpliwości i pytania, to znak że jeszcze
droga przed nami. Pozdrawiam!
a cóż zwątpienie?....pozdrawiam