Jeździec Wojny
Maszerują, szereg za szeregiem...
Biegną, człowiek za człowiekiem...
Giną, żołnierz za żołnierzem...
Widziałem w ich oczach strach...
Widziałem w ich oczach ból...
Widzałem w ich oczach szał...
Dzieci Gai, występujące przeciwko
sobie...
Żyły Gai - okopy - wypełnione życiem jej
potomstwa...
Łzy Gai, cierpienie kochającej matki...
Źródło światła bije z ich serc...
Gaśnie wraz z nadejściem żelaznego
mroku...
Zasypiają pozbawieni snów...
Widziałem dwa sztandary, jeden na północy,
jeden na południu...
Widziałem dwa sztandary, ociekające krwią
rdzawe szmaty...
Widziałem dwa sztandary, wszyscy myśleli że
są inne, były inne jednak przedstawiały to
samo...
Słyszałem tętent kopyt, podkutych w
piekielnej kuźni...
Widziałem płaszcz, tak czarny jakby zasysał
światło...
Słyszałem wstrętny chichot, siewcy
wojny...
Jego żniwo było obfite, lecz on nie miał
dość...
Ścinał ludzkie kłosy...
Nasączał umysły trucizną...
Widzę, przestrzelony hełm...
Kto go nosił...
Jak miał na imię...
Dlaczego musiał zginać...
...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.