Judasz
Postać w kapturze przemyka na palcach
jakby się kryła przed ciżbą i gwarem,
obłęd w źrenicach i krok chwiejny
zdradza,
że myśli w głowie błądzą oszalałe.
Krwawe srebrniki jak kamień u szyi,
świadomość zdrady pali usta ogniem,
zwrócił zapłatę na ręce współwinnych,
wierząc, że śmierci w oczy spojrzy
godnie.
Zawisł na sznurze pod ciężarem winy,
lecz tej przysługi drzewo odmówiło,
Bóg sam wykonał wyrok sprawiedliwy
i twarda skała stała się mogiłą.
Gdzieś był Judaszu gdy w tłumie próbował
ujrzeć twą postać, oczy od łez mokre,
w cieniu Golgoty, bez gestu, bez słowa,
widzieć cię z krzyża żałującym łotrem?
Dzisiaj w pogardzie wieńczysz zdrajców
grono,
choć mogłeś wzorem wiary świecić
uczniom.
Wierniejszy komu więcej darowano,
wybaczać boską, błądzić rzeczą ludzką.
Komentarze (1)
pieknie ?-)