Justiana van Dyck
miałaś dziewięć dni kiedy ojciec
unosząc powieki ciężkie jak farby z
ołowiu
namalował ostatni obraz
prawdziwe policzki
ledwie tknięte delikatnymi palcami
gdy nauczyłaś się mówić mama
już jej nie było
i przyszło ci żyć z pamięcią
rozszarpaną przez niebo i ziemię
poszukując samej siebie
wśród rozrzuconych po świecie
portretów obcych
przemknęłaś przez życie
do uchylonych drzwi niebieskiej galerii
https://www.youtube.com/watch?v=X8ITW72y_6s
Komentarze (34)
Człowiek uczy się przez całe życie, i to jest clou
istnienia...
Z przyjemnością przeczytałam Twój piękny, mądry
wiersz, AS-ie :))
Serdeczności :) B.G.
AS-ie, jesteś istną kopalnią wiedzy i dzięki temu ja
także mogę poszerzyć swoje skromne horyzonty. Jakiś
czas jeszcze pozostanę w mrocznych klimatach XVI-XVII
wieku, które zresztą uwielbiam.
Tytuły filmów, które podałeś już zanotowałam. Dzisiaj
oglądamy " Purpurowe skrzypce " - udało się dotrzeć...
;)
Uczę muzyki, więc mam na tym punkcie małego " hopla "
;)
Co do "Amadeusza" - oglądałam co najmniej 5 razy, po
raz pierwszy na premierze w Pradze, chyba w 1984 ,
gdzie akurat przebywałam z rodzicami. Praga zresztą
"grała" w filmie Wiedeń.
Ciekawostką jest, że Mozart był leworęczny, a grający
go Tom Hulce posługuje się prawą ręką :)
Dzięki za wykłady i proszę o więcej - możesz mi nawet
"podrzucić " coś pod wierszem.
Uwielbiam historyczne filmy biograficzne, więc jeśli
mogę ja coś polecić to zobacz film " Uczciwa kurtyzana
" ew. " Niebezpieczna piękność "(1998) na podstawie
książki Margaret Rosenthal.
Może stanie się on inspiracją do napisania kolejnego
wiersza :)
Pozdrawiam
Wyrazy uznania za wiedzę, jakość i temat wiersza,
tylko chwalić. Serdecznie pozdrawiam
życząc miłego dnia i udanego weekendu :)
Fatamorgano, dziękuję:)
umiejętność intrygowania odziedziczyłem po babci:)
pozdrawiam:)
Karolu, posłucham Twojej rady; postrzelamy innym
razem:)
wbrew powszechnej opinii nie jestem wrogiem
dopełniaczy, choć fakt:
natychmiast budzą we mnie skojarzenia z kielichem
zbawienia, odmętami szaleństwa, taśmami prawdy i
eliksirem życia;
nie unikam ich jednak pod warunkiem, że nie stają się
manierą;
"nowoczesność" też nie jest argumentem;
niewielu znanych poetów można przyłapać na
dopełniaczach;
nawet w literaturze anglojęzycznej, gdzie istnieje
tylko jeden przypadek i pech chce - jest to dopełniacz
- bynajmniej nie roi się od dopełniaczy;
ale cóż... co kraj to obyczaj;
pozdrawiam:)
Witam Asie. Trafiłam na ten wiersz i jestem pod
wrażeniem, szczególnie w połączeniu z filmem i muzyką,
które dopełniają całości. Zaintrygowałeś, a o to chyba
chodzi.
Pozdrawiam :)
Miło mi poznać, Jurku :-)
Moim skromnym zdaniem ten samolot nie jest do
odstrzału :-) Pozostawić go możesz domyślności części
mowy. Jest dylemat, jednakże nie użyłbym określenia,
że obcy "udaje" przymiotnik - on nim także jest :-) I
chwała mu, bo dzięki temu, oprócz "obcych"
rzeczownikowych, powstał Ci ciekawy związek, z
nierażącą, bo frazeologiczną inwersją, w stylu
"języków obcych", "dźwięków obcych", "ciał obcych" - i
tak domyślane "portretów obcych" pasuje jak ulał do
historii Twojej bohaterki.
No chyba, że razi Cię "obcych" w dopełniaczu, jak
większość nowoczesnych poetów, ale nie za bardzo jest
pole manewru. Kombinując z jakąś konstrukcją np.
celownikową, utracisz tę wieloznaczność, która
występuje teraz.
To tak oczami nie-poety, mając nadzieję, że byłem
pomocny. Kłaniam się i pozdrawiam :-)
Podziwiam
był jeszcze jeden znakomity film biograficzny:
"Nanrell siostra Mozarta" ale też spieniężyli go
biedacy z zarządu YT;
w czasach Mozarta nie było oczywiście mowy o tym, żeby
kobieta mogła być kompozytorem;
na podstawie filmu można wysnuć kontrowersyjną tezę,
że to Nanrell komponowała, a Amadeusz tylko firmował
jej dzieła...
Dziękuję za bardzo ostrożną ocenę moich wierszy w
Twojej odp. na mój komentarz tutaj. :)
Nureczko, za najlepszy film wszech czasów uważam
"Amadeusza" Milosa Formana; pomijając wątki o których
wspomniałaś, niesamowitą muzyką zilustrowany jest
także film "Diabelska symfonia" Davida Tausika;
był jeszcze jeden film, którego akcja rozgrywała się w
XVII wieku o wiolonczeliście, który stracił żonę i
odtąd żyjąc w odosobnieniu tworzył niezwykłą muzykę;
może ktoś przypomni tytuł, bo sklerozę mam już
konkretną :)
a wracając do muzyki w czasach van Dycka - znane były
instrumenty dęte (z popularnym fletem na czele),
instrumenty strunowe (skrzypce i wiolonczele), ale
powoli zaczęły zdobywać epokę instrumenty klawiszowe:
szpinety i klawesyny;
oczywiście "purpurowe skrzypce" nie mają nic wspólnego
z van Dyck'iem (powstały 40 lat po jego śmierci), ale
myślę, że świetnie ilustrują czasy, w których przyszło
żyć Justianie;
pozdrowienia :)
Karolu
to był żart, taki trochę nie na miejscu; przepraszam;
a postrzelać możemy tutaj:)
sen mi z powiek spędza rzeczownik "obcych", a to
dlatego, że udaje przymiotnik;
zastanawiam się, czy nie jest do odstrzału?
pozdrawiam, Jurek
Niesamowite i inspirujące historie, tak w wierszu, jak
i filmie " Purpurowe skrzypce", nie wspomnę o
muzyce...
Podziwiam Twoją dociekliwość, pasję i wiedzę, bo o
Justianie ciężko cokolwiek na polskich stronach
znaleźć...
Wyjątkowy wiersz i tematyka;
Na pewno postaram się wyszperać gdzieś polską wersję
filmu, ponieważ uwielbiam historyczne ekranizacje
"podszyte muzyką" typu:
"Paganini: Uczeń diabła", "Amadeusz", " Kopia
mistrza"...
Pozdrawiam :)
Sięgasz tam, gdzie wzrok nie sięga, do naturalnego
źródła poezji. Znakomity wiersz. Kłaniam się nisko,
Autorze :-)
PS. Szkoda, że już razem nie postrzelamy do samolotów,
bo długodystansowiec zniknął :-) W każdym razie
odpisałem pod swoim tekstem o pełnej gotowości, dzięki
za odwiedziny :-)
swoją wnuczkę*