W jutrzni poranka
Czasami wystarczy niesłyszalny falset słów, posłany kręconymi ścieżkami tetrabajtów wiadomości pomiędzy "Dwoma Światami", kilka przegadanych nocy... żeby uwierzyć w to, że jednak jest jakis sens istnienia...dedykuję wszystkim, którzy stracili wiare w sens a ich światełko nadziei dogasało...wierzcie mi póki jest wiara i miłość żyje w nas póty nadzieja jest wiecznie żywa...odradza się w każdej łzie, każdym uśmiechu i niechaj z wami wszystkimi budzi się każdego poranka...
Niegdyś wolałem uciec ze świata tylnymi
drzwiami
zamiast tutaj cierpieć i pławić się w rzece
kłamstw
lecz wystarczył falset Twoich słów, netem
posłany
abym zrozumiał że na śmierć niedojrzały
jest czas
Kiedy miałem dość nijakich dni w mej
samotności
zza niedomkniętych wrót Szeolu usłyszałem
szept
że pośród wielu serc jest takie, które mnie
ugości
zawróciłem więc z drogi aby spytać gdzie
ono jest
I jak pomiędzy kamiennych skorup odnaleźć
mam
kiedy poznam, że już nie zaboli jak zacznę
wierzyć
nie wiedziałem że właśnie bije w Tobie, aż
do dnia
kiedy zacząłem całą mą duszą i całym sobą
tęsknić
Zeszłaś z zorzy poranka, gdy oczami rządził
się sen
oddałaś mi życie w Twoich kilku gorących
słowach
z drżących warg spłynął przebudzonej wiary
szmer
że znów mogę być kochanym i prawdziwie
kochać
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.