Już czas...
Kiedy los nas rzuci z pogardą na kolana,
a ciężar niemocy już powstać nie
pozwoli,
diagnoza jak wyrok, już choroba rozsiana
nowotwór, przerzuty dręczącą myślą boli.
Chociaż dłonie bliskich nieustannie
wspierają,
gotowe jej nieba przychylić w
codzienności,
nadzieją krzepiącą ciągle wiary dodają,
a wszystko przez pamięć dla matczynej
miłości.
By było jak dawniej w spokojnym nurcie
życia,
oddaliby całe zebrane oszczędności,
żeby czas upływał w codziennym akcie
bycia
i powoli mijał w poczuciu sensowności.
Cóż, kiedy tak bywa na tym ziemskim
padole,
że te nasze grzechy, w tym cierpienie i
troski,
zbledną przytłumione przez jasną
aureolę,
która w niebie świeci otaczając tron Boski…
Śmierć bliskiej osoby...
Komentarze (12)
jedna z nieuleczalnych chorób, która zbiera żniwa
wśród dzieci i dorosłych
pozdrawiam
Bardzo wymowny wiersz, pozdrawiam :)
Czytając Twój tekst, widziałam jakby pogrzeb Zbigniewa
Wodeckiego
Bardzo ładny tekst
Pozdrawiam
Smutny wiersz buuu:-(
"Mors certa, hora incerta" - Śmierć jest człowiekowi
dana, tylko godzina nieznana.
smutne (*)
Zostaje tylko wiara...
Pozdrawiam.
Smutne... Brak słów
Pozdrawiam
Ja straciłam kilka bliskich osób ktore nowotwór
pokonał... smutny przekaz
to straszna choroba
pomilcze.... pozdrawiam