Już po
Kruchy ciepły słodki syrop
Miły miękki biały puch.
Lisią kitą znów okryta
Czekam na subtelny ruch.
Wąska ciemna mokra ścieżka
Gdzieś nieśmiała światła łuna
Muska rzęsy
Znika.
Mrok.
Wciąż w bezruchu.
Chłodem owiany.
Całkowicie wyemancypowany,
Stoisz taki obojętny.
Silny zimny gorzki syrop
Oschły twardy ciemny mur.
Wstydem jestem znów okryta.
Pożegnalny słyszę chór.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.