Kac po Sylwestrze
Zbudził mnie rankiem
głuchy dźwięk dzwonu.
Po niebie jeszcze
blady księżyc chadzał.
I przypomniałem sobie,
czego przypominać nie chciałem.
W skroniach ból,
już głowa pęka.
Zdraty głos,
ni słowa wymówić,
siniaki gdzieś na ciele.
Tamta noc była cudna,
dużo się piło i tańczyło.
Ale nawet to wspomnienie
nie uleczy kaca po Sylwestrze.
;)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.