KAKTUSY
lubię wejść pomiędzy was
patrzeć jak rośniecie w ciszy
dorastacie w milczeniu
do życia, do podejmowania kolejnych
decyzji
do siebie
i siebie nawzajem
każdy wasz ruch jest uroczystością
jakakolwiek zmiana
jest najdroższą kreacją
skrojoną na miarę
przemyślaną przez samego artystę
zaprojektowaną na tą specjalną okazję
jesteście niczym damy i rycerze
na dworze bogatego króla
dostojni, piękni
i tragiczni
razem na balu
ale nie w życiu
patrzycie w słońce ponad swoimi głowami
w kryształowe żyrandole
nocnego miasta
nie krzyczycie, nie mówicie
tylko szelest koronek i ażurów
skrywających wasze twarze i dłonie
próbuje poruszyć powietrze
które zatrzymuje się wokół was
tańczycie nie męcząc nóg
dotykacie się nie dotykając
karzecie długo na siebie czekać
co mało kto potrafi
jeden wasz gest kosztuje lata
ale wy też czekacie
na kroplę wody
i na wszystko
bardzo długo i bardzo spragnione
bo wszyscy myślą, że niczego wam nie
potrzeba
nie wygłupiacie się jak szczury w
wyścigu
nie wyrywacie przed siebie
nie rozpychacie na boki
jak letnie łąki i opętani blichtrem
ludzie
starzejecie się zachowując godność
i samotność
tyle w was dumy
i spokoju…
a jednak?
żyjecie w ciągłym strachu
schowane w smutnych
moherowych sweterkach
tyle w was słodyczy bezbronności
Komentarze (1)
Kaktusy.....
starzejecie się zachowując godność
i samotność
mysle ze te wers z twojego wiersza wystarczy jako
motto całości..brawo....