Kałuża
Idziesz do pracy i widisz kałuże.
Dodam nawet, że nei jedną.
Przez przypadek wchodzisz w nią, jesteś w
klapkach.
Mokro, mokro, mokro.
Prze tą śmierdzącą wodę, twój dzień,
ten dzień to jedna wielka paranoja,
kompletna pomyłka.
Później bezmyślnie snujesz się jak cień,
normalnie pękasz ze zlości.
Kurcze, a może jednak nie pęknę,
bo znowu będzie kałuża.
autor
Ola eS
Dodano: 2007-02-12 14:07:01
Ten wiersz przeczytano 574 razy
Oddanych głosów: 2
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.