Kamieniołomy u Żółtego Pelikana
Znów tak inaczej.
"Kamieniołomy u Żółtego Pelikana".
04.08.2019r. niedziela 10:27:00
Kamieniołomy u Żółtego Pelikana
To plaga niedomówień
I znalezionych ohyd.
Tam nie swoje pojawiają się
Ucieczki i powroty,
Te, na które praży Słońce.
Wyszły na powierzchnie tych
kamieniołomów
Nie kto inny jak
Rozbawione helem dżdżownice z elektrycznego
grilla.
Piorun uderzył
I zjeżył się włos
Ukrytej za kamieniami róży.
Dziwne rzeczy się tam działy,
A najbardziej obcy był
Żółty Pelikan.
Bez nadziei marzy o kokosach,
A tymczasem każdy leżący tu kamień
To twardy orzech do zgryzienia.
Wiatr uniósł i odleciały dwie wstążki,
Więc teraz i ja znikam.
I tak to na koniec
Nie pozostanie kamień na kamieniu,
A zwykły dzień
Ten zimny świat
Rozwieje wraz z wiatrem.
Pod moim oknem samotność,
A ja z nudów snuję wizje
O Żółtym Pelikanie.
Cieszę się, że mogłem do niektórych z was zajrzeć i, że niektórzy mnie odwiedzili :)
Komentarze (7)
Ciekawy wiersz skłania do zadumy.
Pozdrawiam serdecznie
Z obu stron okna samotność. :)
Podoba mi się:
Bez nadziei marzy o kokosach,
A tymczasem każdy leżący tu kamień
To twardy orzech do zgryzienia.
Pozdrawiam serdecznie Łukaszu. :)
Intrygujący, acz smutny przekaz refleksyjnym
wierszem:) pozdrawiam
żółte pelikany muszą być piękne ...
Smutna życiowa refleksja. Właśnie w samotności można
snuć różne wizje. Pozdrawiam serdecznie :)
jakoś tak na smutno
z podobaniem pozdrawiam