Kamyk
Ten, kto nie widzi podpowiedzi....
Ponoć gdzieś na samym szczycie
Leży kamyk z wielką mocą
Cuda czyni - uwierzycie ?
Jest widoczny tylko nocą
Nie czekając więc ni chwili
Wyruszyłem na szczyt świata
Wszyscy bardzo się dziwili
Że mi los z tym figla spłata
Przemierzałem góry, lasy,
Morza, rzeki, oceany,
Marząc, że gdzieś niedaleko
Leży kamyk - ze snów znany
Wtem ujrzałem gdzieś w oddali
Szczyt, co sięgał ponad chmury
Strasznie się go wszyscy bali
Był ogromny i ponury
Kawał drogi był do celu
Niebezpieczeństw też bez liku
Dojść tam próbowało wielu
Setki "marzeń niewolników"
Staję już u gór podnóża
Patrzę w górę z przerażeniem
W górze rządzi teraz burza
Lecz się wspinam z serca drżeniem
Coraz bliżej celu jestem
Krok za krokiem w górę stawiam
Już nie boję się jak przedtem
Już się góry nie obawiam
W końcu stoję nad chmurami
I rozglądam się dokoła
Śniłem o tym już czasami
Lecz niech sen się przy tym schowa
Tam kamyka nie dojrzałem
Ale to co zobaczyłem
Wynagradza trudy całe
Więc to o przestworzach śniłem
Kamyk małą był wskazówką
By dostrzegać wszystkie cuda
Chwilę być w bezkresie mrówką
Wierzyć, że się uda
....jest jakby mądry, a bredzi.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.