Kanikuła
Gdzie gładkością cery pyszni się sałata,
pod altanką można spotkać Deodata;
tam pergole i rabatki, ścieżki, klomby;
twardogłowi wytężają swoje głąby.
Bób obleśny obłym strąkiem gąszcz
rozpiera;
mocniej, głębiej ciągle pragnie
skorzonera,
krągłym biodrem się rozpycha krzepka
rzepa
prenatalny brzuch wypina kalarepa.
Pyszne dynie w słońcu marzą o laktacji,
a Deodat chłonie każdy dzień wakacji;
wszystko jawnie, widać teraz taka moda;
pod sumiastym wąsem śmieje się Deodat.
Komentarze (9)
Pysznie, niech się tak smakowicie pleni :)
Ciekawy ten warzywnik. :)
Pierwszy raz słyszę to imię, ale Dorotek
dopowiedziała.
Przymierzam się do ogródka na działce, a Fred ma
znakomite pomysły, Posieję wiersze wraz z warzywami:)
Pozdrawiam serdecznie
Deodat czyli Bogdan, ofiarowany Bogu, byłby w sam raz
dla Bożydary :-) a ja jakem Theodora, czyli Dorota
przyznam szczerze, że w tym cudownym warzywniku
chętnie bym też z Bogdanem sałatkę zjadła ;-)
niesamowicie smaczny, jak dla mnie doskonale
doprawiony wiersz :-)
...wakacje...wszystko widzi się w innym wymiarze...
ogródek, warzywa, kwiaty, rabatki...Drogi
Deodacie...co za imię, jeszcze nie spotkałam osoby o
takim imieniu... przecież to unikatowy Bogdan, a tych
już jest na pęczki
Pozdrawiam serdecznie
Na to bym nie wpadł. Wybrałem Deodata, bo brzmi
oryginalnie ;)
Ale podobno Deodat i Bogdan to to samo:)
Może być Bogdan, ja wybrałem imię rzadziej spotykane.
:) Dzięki za komentarz. :)
Fajne:))
Bogdan na działce spędza wakacje,
z uśmiechem patrząc na prokreację.
Miłego dnia.