Kaprys...
Zostawiłem odciski palców na twej skórze
w miejscach dostępnych dla niewielu
igrając ze mną przyzwoleniem na to
byłaś mi kochanką a ja przyjacielem
zachwycony doznaniem na szczycie
nakarmiony ciepłem twego ciała
wyczyściłem pamięć aż do dna
robiąc miejsce na to, co mi dałaś
zbudziłaś pragnienie dawno zapomniane
do płótna przylgnęlaś w kolorach skąpana
a szpinak w pierogach mięsem się wydawał
pragnąłem byś kiedyś została do rana
lecz czy jest możliwe otrzymać aż tyle
skoro ten raz jeden zrodził się z
kaprysu
otworzyłem duszę na poranną mgłę
rozmyłem się w niej by ciebie nie
słyszeć...
Komentarze (10)
Śliczna refleksja, pozdrawiam;)
To tylko kaprys.
Pozdrawiam serdecznie :)
A może z kaprysu narodzi się coś wiecej
Wszak zrobiłeś w duszy miejsce...
Piękny
Pozdrawiam serdecznie :*)
Takie historie częściej zdarzają się peelkom...
Równouprawnienie robi swoje...
Pozdrawiam :)
Bywa.
Pozdrawiam:)
to był tylko kaprys
skoro zrobiłeś dla niej miejsce w duszy to może nie
był to tylko kaprys?
Szkoda, że to był tylko kaprys...
Cóż, czasem tak bywa, życiowy wiersz.
Pozdrawiam serdecznie :)
"pragnąłem byś kiedyś została do rana" - to jakoś
tak... strasznie za mało...
ot kaprys - tekst zatrzymuje i daje do myślenia.
no no całkiem smacznie