Karabin i
Dla Serc z kamienia...
Otuleni melodią requiem
Zatrzymani pomiędzy życiem i wiecznością
Rycerze światła i ciemności
Stajemy jak jeźdźcy apokalipsy
Z czaszami plag na dachu świata
Roztwierając czeluści ludzkiego
niespełnienia
Plącząc dzień po dniu
Porządek rzeczy w tyglu metafizycznego
niezrozumienia
Miłość i nienawiść w przeplocie w
jupiterach sztuki nieznanej
I pycha na tej scenie w klasycznym dogmacie
krzyku naszego udoskonalenia
Pokora no cóż wrzucona do niebytu
człowieczego istnienia
I w tym wszystkim znów skrzyżowany
Karabin i stuła
Krew i miłość w tej samej barwie czerwieni
Lecz chcę dziś czytać człowieka ikonę
inaczej
Nie w apokalipsy znakach
Nie w nieładzie haseł teorii raj
obiecujących
Nie w krzywym zwierciadle alchemika z
przedwieków
Nie politycznych demonach ogłupienia
Nie w ramkach numerów bankierów zeźlonych
Lecz ikonę ową przeczytam z pragnień
Na mapie serca zapisanych
W uśmiechu dobra zaklętym choć cichym
Geście dłoni splecionych
W żarze płomieni namiętnych
Posłuchaj ich w operze dźwięków uniesień
subtelnych
MIŁOŚĆ MIŁOŚĆ ISTOTĄ JEST TRWANIA
Dlatego ta ikona ludzkiego wnętrza tak
godna jest czytania
Komentarze (2)
Bardzo ciekawie napisany wiersz , brawo......;)
podoba mi się, te serca z kamienia