Z karabinem na życie
dla tych, co się poddali
Arena walk
to już nie poligon
niewidoczny
ukryty wróg
zwala mnie z nóg
tak w jednym dniu
bez uprzedzenia
moje siły wycenia
walka – nie dziwi
każdy oddech się ociera
o front
w tej jednak chwili
samoapatii
nie chce się walczyć
świat zaczyna tańczyć
przed okopami
i coś przerywa
jak kula
która przeszyła ciało
lecz nie zabiła
mgła świadomość powiła
i na dziś
Gloria zasnęła
moja kochana jednak
budzi się z rana
całując jak motyl
sama całowana
przeze mnie
uczy mnie chodzić
od nowa
jak ksiądz żołnierza
co zapomniał pacierza
z karabinem
pójdę na życie
jutro o świcie
mocniejszy
o słabość
Komentarze (2)
Wystarczy Ci wola i chęci, żeby zabić słabość -
optymizmem. Pozdrawiam
co nas nie zabije to nas wzmocni pozdrawiam