Karczma pod Zielonym Listkiem
Z serii Baśnie Elfickie
Pod Zielonym Listkiem
W karczmie elfa Świstka
Hulanka trwała wielka
A uśmiech snuł się
Zaklęty w bąbelkach
Nektar lany był suto
Tańczyły elfy bez butów
Jedli i pili kamraci
Ci biedni i ci bogaci
Okrzyki silnego śmiechu
Brzmiały w dolinie Orzechów
Każdy był przy tym miły i grzeczny
Dla swoich sąsiadów niezwykle serdeczny
Lecz znalazł się pewien
Ze skwaszoną miną
Skąd się tam wziął - nie wiem.
Numer chciał wywinąć
Do nektaru dodał
Ziół magicznych krztynę
Gościom napój podał
Znać bólu przyczynę
Mdlały skrzaty wszystkie
Oddychając z piskiem
Lekarz poratował
Lek swój odkorkował
I uleczył elfy małe
Przywracając radość całą
By to nie był kres zabawy
By pomyślnie poszły sprawy
Tylko jeden elf hulaka
Siedział i ze smutku płakał
Bo zrozumiał poniewczasie
Jakim wielkim był głuptasem
Komentarze (5)
wiersz - bajka z morałem - ladna - cieplutko
pozdrawiam:)
Puenta zawsze na czasie-mądry Polak po
szkodzie(czyt.elfik)...Pozdrawiam serdecznie...
Wierszowana bajeczka z doskonałym morałem! Gratuluję!
:)
Ładny - przeczytam moim wnukom. Cieplutko pozdrawiam +
zostawiam
ładna opowieść :)mądry elf po szkodzie;)