Karczowanie...
Chropowatą korą podrapię me dłonie.
Pozwól mi ciebie objąć – drzewo!
Gdy zechcesz , nisko przed tobą się
skłonie,
Bo ty dajesz przystań wróblowatym
śpiewom.
W zakamarkach twoich wędruje palcami,
A uchem próbuje złapać bicie serca.
Co czujesz , kiedy walczysz samo z
piorunami?
Czy drżysz? Gdy przechodzi obok
drwal-morderca?
Deszczem liści zakrywasz moje
zamartwianie,
Szumisz sennie, by uśpić rozedrganą
duszę.
Cokolwiek się zdarzy, cokolwiek się
stanie,
Ochronić cię drzewo- chcę! Chronić
muszę!
Gdy zadzieram głowę patrząc na koronę,
Słyszę prawie głos twój-ukryty w
szeleście.
Biegłam dziś najszybciej na leśną
polanę.
By sprawdzić czy jesteś, czy tu jesteś
jeszcze!
Płacze moje wnętrze z twymi gałązkami,
Każdym drżącym listkiem mocno się
zachwyca.
Lecz co to? Cóż czuje pomiędzy palcami?
Wilgotno i lepko i
smutno…….żywica…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.