karminy . . .
złotawa psotna jesień
snuje się po ogrodzie
malując pilnie drzewa
wprawioną ręką co dzień
tu wzięła się za kasztany
tam liście wiśni maznęła
podmalowała jabłuszka
by widać je było na drzewach
nieśmiałą zaś jarzębinę
co w kącie ogrodu stała
raz zamaszystym machnięciem
karminem wymalowała
spojrzenia w krasne jej lica
na pamięć mi ciągle przywodzą
gorące i długie chwile
spędzone w ogrodzie nocą
paliły się usta z karminu
a zieleń z szpar oczu zalśniła
aż trawa zgnieciona, wstydliwie
brązem się zarumieniła
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.