Kartka z pamiętnika
Moi mili dzisiaj rano wstałem prawą
nogą.
Jako pierwsza się zetknęła ona dziś z
podłogą.
Przepowiednia dnia dobrego i że będzie
miły.
Tak wierzenia i przesądy już dawno
mówiły.
Więc pośpiesznie się ubrałem i zjadłem
śniadanie.
Już nie mogłem się doczekać co się dzisiaj
stanie.
Gdy dotarłem do swej pracy Szef był już nie
w sosie.
Najpierw Ja dostałem burę,później zahaczył
o Gosię.
I tak 8 godzin w pracy było wciąż
nerwowe.
Co się jeszcze dziś wydarzy zachodziłem w
głowę.
Gdy wracałem już do domu zabrakło
benzyny.
A ten dzień miał być udany,no to chyba
kpiny.
Załatwiłem więc benzynę i zatankowałem,
Po tym wszystkim CHWALIĆ BOGA jakoś
dojechałem.
W domu już spokojnie obiadek wszamałem,
i na jakąś niespodziankę cierpliwie
czekałem.
I czekałem, i czekałem aż tak wieczora,
Niespodzianki,cóż, nie było za to spania
pora.
Czas na puentę, moi mili prawdziwą i
srogą.
Realistą trzeba być i nie wierzyć nogą.
Wiersz dedykowany wszystkim wierzącym w przesądy.
Komentarze (2)
chyba nie wierzyć nogom powinno być...
Słuszna uwaga. Wiersz sprawił, że po raz pierwszy
uśmiechnęłam się dziś :-)