Kasandryczność na bezliściu
Babie lato płoży,
iskrzy srebrną rosą.
Kotek ubrał buty
bo już zimno boso.
Burek liznął pana
za wyściółkę w budzie.
Czas ogacić chaty,
szykujcie się ludzie.
Ostry mróz nadchodzi,
w okna trzaśnie lodem,
kałuże uwięzi
i porazi chłodem.
Mateńka Natura
w kożuch zakutana
zamieciom, zawiejom
pozwoli od rana.
Śniegu nam nagoni
aż po same dachy,
wrony na kominach
włożą dziób pod pachy.
Zamróz w palce chwyci,
zimno, ciemno, wieje
i znikąd słoneczka,
daremne nadzieje.
Ogrzewani ciepłem
pieca kaflowego
pełni wiary życzmy:
Do siego, do siego !
Komentarze (7)
O mrozie, a tak cieplutko:)
Pozdrawiam
nabrałam chęci na zimę
...ale słoneczko konieczne!
pozdrawiam:)
Fajny, bardzo rytmicznie napisany wiersz, szkoda tych
pieców kaflowych. Jeszcze pamiętam :)
Pst! przypomniałeś:)
Przypomniałs dzieciństwo i ten piec kaflowy, wokół
którego cała rodzina...
Pozdrawiam ciepło:)
Tak to prawda , podobno alert meteo już odwołany.
Pani Zima też ma swój urok ale tak z za pieca :) Ładny
wiersz :)
Co roku przepowiadają ostrą zimę.Już się tym nie
przejmuję.Pozdrawiam.