Kat czeka na moją śmierć
Moje przeznaczenie
jest konstrukcją kruchą
jeden zły krok
i jesteś zerem
prawdziwa sytuacja
taka życiowa
umrę tej nocy
w sposób naturalny
nie chce wracać bo to boli
układam z cierni
moją drogę nienawiści
nikt mnie nie widzi
nikt mnie nie słucha
moja dusza umiera
bo zgubiła drogę do raju
stopy pokaleczone wspomnieniami
nie czuję już bólu
kładę się na ziemi
pytam, dlaczego mnie kopiesz
losie okrutny?
Nic nie warte Twoje przekonanie
nie błagam o zaufanie
chcę tylko zrozumienia
spalę się na stosie
ale to tylko 50 procent duszy
nie dotykaj mego ciała
stąpaj po rozżarzonych węglach
to taki wielki ból
kiedy zdradza bliska osoba
Bóg przestał dawno kochać Mnie
opuścił mnie doszczętnie
moja głowa przepełniona żalem
emanuję nienawiścią
wszyscy płaczą wokół mego grobu
nie jestem warta żadnego zachodu
moje wewnętrzne piękno umiera
ale czy kiedykolwiek je miałam?
dusza ma ucieka
spalam się każdego dnia
na Twym stosie obojętności
odlecisz, zostawisz, zabijesz
jak psa w mordę kopiesz
to moje życie
ale Ty za nie odpowiesz.
Dla x. za krzywdy, za karę, za to że jeszcze żyjesz....
Komentarze (1)
Bóg nas kocha, czasem my się od niego odsuwamy. Ważne
jest by pamiętać że to nie on nas wystawia na próby.
Wiersz bardzo dobitny ... właściwie wiem co czujesz,
przykro mi :( plusik(+)zostaje, lecz nic nam nie daje.