Katar.
W jakże niskiej, zimowej temperaturze,
Idzie katar, ukryty w kapturze.
Swoją obecnością wcale się nie chwali.
On lubi z zaskoczenia człowieka powalić.
Zimą zachorować to nie żadna sztuka,
Więc ta paskuda wciąż ofiar szuka.
Który mądrzejszy, przed wyjściem się
ubierze.
Katar powtarza: "dopadnę Cię frajerze!"
Zrobiła zaraza wypad na łowy.
Akcja się dzieje w centrum handlowym.
Nasz bohater na padlinę czeka,
A w takim miejscu nie trudno o
człowieka.
I wchodzi taki, bez czapki na głowie.
"Wskoczę mu przez ucho, zobaczymy co
powie".
Katar ucieszony, że ma zakładnika.
I mknie przez człowieka, w organizm mu
wnika...
Leży delikwent w łóżku skulony.
Na lekach. Trzema kołdrami opatulony.
Mama mówiła: "Ubierz się kochanie".
A on na to mamie: "Przecież nic się nie
stanie".
Morał taki z tego wynika,
Trudniej w życiu tym, co chodzą bez
szalika.
Każdy ma problemy. Więc sobie odpowiedz.
Po co mieć jeszcze katar na głowie?
Komentarze (1)
O katarze chyba jeszcze nikt nie pisał ,zabawne ale
też prrawdziwe