Kawon
;)
Na spotkanie przytaszczył pod pachą
giganta.
Kroiła owoc, słodkie kostki wkładała mu do
ust,
spijając z nich sok, na mlaskanie nie
reagowała,
do czasu, kiedy nieborak zaczął pestkami
pluć.
Gdyby sprawę przemyślał i przyniósł
truskawki,
być może baraszkowałby z panną przez całą
noc,
widząc kwaśną minę, rad nie rad musiał się
zmyć.
Tak bywa, gdy nie zna się zasad savoir
vivre.
Komentarze (121)
Aniu, dobrze wiemy, że życie składa się z drobiazgów.
Brudne buty lub zaniedbane dłonie faceta, który
przychodzi na randkę, straciłby u mnie szansę na
wspólną kolację :))
Zgadzam się z Tobą Robercie, bo kobieta, jak chce to
ulepi go na swój sposób, gorzej gdy kosa trafi na
kamień.
Orany Robert.
Twoja odpowiedź jest super, rozbawiła mnie.
Krucafuks- no no.
Chłopa - trza wychować, bo to z urodzenia jaskiniowiec
jest.
Coś o tym wiem...
Coś w tym jest.
To dobre wychowanie- o! to jest to!
Zawsze warto wiedzieć więcej, niż mniej ;)
Miłego dnia, Mgiełko :)
nie wiadomo, czy czytanie zaowocuje :)
Miłej niedzieli, Uleńko :))
hehehe...dobra konkluzja w wierszu :)) pozdrawiam
wenuś :))
Głupi był i tyle można o nim powiedzieć ;)
Dziękując za przeczytanie,
pozdrawiam z uśmiechem :)
:))
Faktycznie przyniósł nieodpowiedni owoc, mógł maliny
prosto od Leśmiana przynieść i jeszcze wiersz
recytować, ech...:)
Fajna ironia, pozdrawiam wieczornie Wandziu :)
Dziękuję za przeczytanie :)
To prawda, powinien, ładnie przedstawione przesłanie,
pozdrawiam ciepło.
:))
:)))))