Każdego wieczoru
Czekałam na Ciebie
Pod kocem wełnianym stęskniona
Każdego wieczoru tam byłam
W drzwi zamknięte wpatrzona
Wchodziłeś po cichu
W ciemności wzroku Twego szukałam
Księżyc zaglądał przez okno
Ja wcale nie z zimna tak drżałam
Wsuwałeś się pod mój koc
Całowałeś na dobry nocy początek
Potem już tylko gwiazdy mrugały
Gdy zwiedzałeś każdy mego ciała zakątek
Uwielbiałam tą chwilę
Gdy rozkoszą zmęczona przy Tobie
zasypiałam
Wtulona tak bardzo
blisko…najbliżej
A rano…rano budziłam się
sama…
Komentarze (2)
Podoba mi się ten erotyk. Aż sobie wyobraziłam
dziewczę leżące w drewnianej chacie za czasów gdy
światło dawał księżyc i ogień.
a tak pięknie sie zaczynało... smutny koniec...