Kehlstein
Dwie godziny wchodzenia, pustka i wiatru
szum,
Wokół nikogo nie ma. W końcu jest szczyt i
tłum.
Kłębią się setki ludzi (nawet na wózkach),
których
Przywiozły tu autobusy i winda wewnątrz
góry.
Budynek tuż pod szczytem cieszy się wielką
famą.
Przed wojną go dla Hitlera w prezencie
zbudowano.
Dziś jest tu restauracja zatłoczona i
gwarna.
Każdy chce zjeść golonkę, lub nawet
Kaiserschmarrna.
Zamawiam ein Semmelknödel, a do tego
radlera.
(Gdyby żył i to widział – krew by zalała
Hitlera.)
Śnieg leży w skał załomach, często brudny –
nie biały,
Widzę Jezioro Królewskie, a na nim
stateczki małe,
Z tarasu patrzę na Salzburg i patrzę także
na deptak,
Który razi me oko na 1800 metrach.
A wiatr się złości i świszcze „Ja na to nie
pozwolę!”
Chciałby nam śniegiem po oczach... Lecz
chmurę zostawił w dole.
Komentarze (12)
z podziwem
;)
Obrazowy wiersz.
Pozdrawiam serdecznie :)
Witaj,
z pozdrowieniami i /+/
uwielbiam ciszę i spokój ...
Świetny wiersz super się go czyta.
Dzisiejszy stan rzeczy zdecydowanie lepszy.
Obrazowo. Nie wiem, czy chciałabym się
znaleźć w tej zatłoczonej restauracji.
Miłego dnia:)
Malowniczo opisujesz, z detalami.
Nie byłam, toteż z przyjemnością czytam. Wyjazd
zaowocował wierszem i to chyba najlepsza pamiątka.
Pozdrawiam :).
Malowniczo i edukacyjnie.
Pozdrawiam :)
:-) :-) :-) ale mi się podoba ta przygoda :-) super
napisałeś :-) dzięki :-)
...Z tarasu oglądam,podziwiam Salzburg i patrzę także
na deptak...(unikniesz powtórzenia 'patrzę')- to
sugestia
pozdrawiam i spokojnej nocy życzę:))