A KIEDY...
A kiedy nadejdzie czas naszego
rozstania,
taki tragiczny, bolesny, pełen żalu,
nie zapominaj proszę naszego kochania,
pamiętaj o nim, jak o swym pierwszym
balu.
Pamiętaj nasze długie wspólne lata,
spędzone z radością, smutkiem i
nadzieją,
mówisz mi, że to nie jest koniec świata,
lecz bal się skończył – kiedy znów
zagrają ?
I drzwi się zamknęły od tej sali tańca,
prysnął czar balu, jak bańka mydlana,
nie ma tej radości, szału, aż do krańca,
została tylko plama, czyichś łez
rozlana.
Rozeszli się tancerze, lecz są razem
dalej,
każdy z nich duma, swe szczęście obnosi
i tylko ktoś sam został, w odległym końcu
sali,
czeka, aż znów zagrają – może znów
ktoś poprosi.
Może znów wróci książę z tego balu,
z którym, tańczyła, depcząc go po
palcach,
może zaczekać z nadzieją, a nie w żalu,
powstrzymać łzy – ucząc się tanga i
walca.
Komentarze (4)
Świetnie zrealizowany pomysł ....bardzo dobry wiersz ,
a życie to nie bal ...niestety
Wiersz nastrojowy refleksyjny o kimś kto czeka na
taniec życia Bardzo ładny wiersz z sensem dobre rymy
Wiersz treściwy nieźle zrymowany, jedynym jego
mankamentem jest zachwiany rytm.
Nikt nie chce stać w kacie i oczekiwać czy spotka go
coś dobrego.. super czyta się wiersz...