[Kiedy noc zabierze...]
Kiedy noc zbierze życia jasny blask
Patrząc wzrokiem bladym, źrenicą ciemną
Uśmierzyć nie zdoła żadna z nieba gwiazd
Bólu, co trwania moc ma tak niezmienną
Znów krzyczy, choć siłę odbiera głosowi
Z mgły szarej zadając pytania wśród
mroku
I płaczem wciąż dąży do prawdy nieznanej
Ukrytej w kłębiskach ciemności obłoków
Już szeptem ktoś mówi, że cisza nie
kłamie
Lecz głos ten jak śmierci dech słaby,
niknący
I mimo, że ludzie usłyszą wołanie
To poczuć nie zdoła go w chwili
Cierpiący
Tak mgliste i senne powietrze jesienne
Dodaje ostrości niektórym obrazom
Tłumaczy, że tutaj kolory jasności
Dziś mało są znane nam- losu malarzom
Dlatego dążymy w tej czarnej przestrzeni
Do ognia, co światłem swym życie
zaskoczy
Lecz biegnąc zbyt szybko dotkniemy
płomieni
I spali się każdy kto rozpacz przeoczył
A księżyc, choć bielą tak mocno się
mieni
Nie zdoła nas wyrwać z ciemności
otchłani
Bo smutek, cierpienie się nigdy nie
zmienią
Wśód strachu i lęku będziemy znów sami
Komentarze (1)
Zamieściłaś dzisiaj prześliczny wiersz.
Dziwię się że to właśnie ty, nie masz na niego co
najmniej 20 głosów. Jest rytmiczny, ma mądrą treść ,
jakże sensownie jest upiększony metaforą .
uważam ten wiersz za obraz dojrzałej twórczości.
Spróbuj szukać zapomnienia w pisaniu takich pięknych
wierszy . Może własnie po to dotknęło cię cierpienie ,
żeby było inspiracją dla ciebie i talent twój objawił
się w całej pełni.