Kiedy szeptu rozkosze...
Kiedy szeptu rozkosze
Na ciele jedwabiem
Puszystą kołderką
Mi kładziesz
Namiętnym spojrzeniem
Rozpalasz płomienie
W sercu już i tak
Łaknącym
Pod Twym dotykiem
Rozbudzasz drżenie
Serca rozkoszne kołatanie
I dech niknie w piersi
Niemym westchnieniem
Słodyczą pragnienia
Łechtanym
I wcale się nie spieszysz
Badasz powoli
Ciała mego najdalsze obszary
U stóp gwiazdy kładziesz
Ambrozji smakujesz
Nektar wspaniały pijąc
Z bogami
Na ustach składasz pocałunki
Palce wplatam Ci we włosy
Jeszcze...
Jeszcze...
Jeszcze wołam
A ty znikasz...
No i po co otwarłam oczy?
Komentarze (1)
Nic dosłowne, a wszystko oczywiste. Pełny zmysłowości
i erotyzmu, ale w takiej przepięknej delikatnej
formie. Bardzo mi sie podoba