kiedy tesknie
tak wiec odszedles
zostawiles sama
w pokoju pelnym lez
wciaz próbuje
wyplynac na powiezchnie
do zycia chce
moze nie byloby tak zle
gdyby nie wieczory
mroczne zimne noce
kiedys byles Ty
Twoje oczy rozjasnialy mrok
Twoje ramiona otulaly w chlodzie
kiedys wieczory byly nasze
nagle sama musze sobie radzic
z podlym ksiezycem
on smieje sie ze mnie
gdy wciaz na nowo próbuje zapomniec
zbedny trud
zlosliwie do mnie wola
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.