Kiedy zapadnie ciemność
Wkrótce ostatnie światło słoneczne znika,
równocześnie z gałęziami kołyszącymi się na
wietrze, moje serce bije w niekontrolowany
sposób. Liście na drzewach odpowiedziały na
wiedzę, ale nie usłyszysz ani nie
zobaczysz. Jedno słowo to za dużo, a wiele
słów jest bez znaczenia. Moje serce było
niewierne mojemu mózgowi. W hałaśliwej
ciszy krzyczy tęsknotę za wiecznością,
kiedy zapadnie ciemność, dziki niepokój
wkrada się jak zaraza i rozprzestrzenia we
mnie. Pochłania moją siłę, rozbija
psychikę. Jestem bez nadziei, jak płonąca
skamieniała żywica, która nigdy nie zmieni
się w bursztyn. Zapadła ciemność
pochłaniając
odwagę mojego życia.
Komentarze (3)
Życiowe rozważania skłaniają czytelnika do refleksji
nad potrzebami.
Co do miłości, to niestety nigdy serce nie idzie w
parze z rozumem. Tak to już z tym jest:)
Pozdrawiam.
Marek
czyżby depresja?
Odwaga mojego życia.
Wiersz na przemyślenie.
Ciekawy.