Kiedyś...
Kiedyś zechcę pewnie wręczyć Ci siebie
całą w wonnych bzach i konwaliach
ze słodkimi malinami na ustach
rozedrganych od pożądania.
Wszystko to ubiorę w niedopieszczenie
byś od jednego spojrzenia zadrżał
i bezwstydnie dotykał mego ciała
aż zapłonę cała niepowstrzymana
najgorętszym żarem co z serca iskrzy...
Poczekasz?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.