Kiedyś
Kiedyś,to znaczy wczoraj rano po dodaniu wiersza pod tytułem`Kiedyś`komputer zrobił mi psikusa i został tylko tytuł.Dlatego wpisuję ten wiersz od nowa.Sory.
Wyruszę kiedyś w podróż bez końca
W miejsca ludzkim okiem niesplamione
W oceanów głębię niezgłębioną
W dżungle niedostępne,lianą oplecione
Mapę rozdartą na czworo
Zakopałbym razem z kompasem
Odetchnął bym dwa razy i ruszył
Obarczony bagażem życia i wiedzy zapasem
Omijałbym szlaki zdeptane
Namioty widma nad ranem
Pielgrzymki pseudoturystów
Szemranych zdrowasiek z Szamanem
Szedłbym łukiem spiralnym
Trasą w przewodnikach nieznaczoną
Do przodu uparcie bym się cofał
Pustynią dżdżu spragnioną
Z Syberii klimatem krzyżował bym szpadę
Na Sfinksa czuprynie rozczesywał grzywę
W Rowie Mariańskim przecedzałbym wodę
Na tablicach kanionów kreśliłbym krzywe
Wrota Ziemi z pochodnią w ręku forsował
Szczyty wyżej-niż sięgają-szturmował
Wichry lodowe na Biegun kierował
Morskie sztormowe fale spieniał
Tratwą w przystaniach marzeń cumował
Na kruchej z Bursztynu wyspie
W przepychu bym się zatracał
Florę bogatą w słowa ubierał
Faunę w stubarwną szatę wzbogacał
Zbudowałbym neoabsurdu twierdzę
Byłbym spełniony jak echo po krzyku
Szybciej niż strzała porządek wprowadził
Ludzi żądzy,tropem mym podąża bez liku
Kiedyś wyrzeknę się nałogów,pokus
Już tyle-co przed chwilą-nie palę
Zostawię dobytek,choć niemam go dużo
Uczonych,badaczy na klęczki powalę
Od kiedyś ze zdrowiem na bakier
Kondycji od kiedyś za mało
Podchodzę do kiedyś otwartego okna
Oczyszczam z toksyn zdradzone ciało
Kiedyś,kiedyś,kiedyś
Wyruszę w końcu w nieznane
Po raz enty powtarzam to sobie
A wtedy-przyrzekam Wam-,że kiedyś
Ktoś Wam mą historię opowie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.