Kiedyś...
Kiedyś założę jeszcze małą czarną,
do tego buty, co przyszpilą twój wzrok,
zmysłową mgiełkę rozpylę nad sobą,
zrobię pewny krok!
Kiedyś pojadę jeszcze na rowerze
z włosem rozwianym, na wielkiej góry
szczyt,
dogonię tęczę zgubioną w ferworze
batalii o byt!
Kiedyś szusować znów będę na stoku,
a mróz figlarnie da mi prztyczka w nos,
rozwinę skrzydła i jakby w amoku
wykrzyczę: hop hop!
Kiedyś przepłynę jeszcze wpław jezioro
i strzepnę z włosów wraz z kropelkami
strach,
potem pobiegnę z radością wokoło,
tak wolna, jak ptak!
Kiedyś…
Komentarze (85)
Zrywnie... słychać bicie skrzydeł, bitwę myśli...
Cudna melancholia. Na pewno to kiedyś się ziści.
Pozdrawiam cieplutko :)
Wiktorze, aż się zarumieniłam, taki piękny komentarz,
dziękuję :)
Arku, Madziu, dziękuję bardzo. Pozdrawiam serdecznie
:)
Powrócilem do tego wiersza, bo - szukam Ciebie -
Fatamorgano. Powóciłem też do swojego pierwszego
komentarza: czulem, ze pierwszy odbior był inny od
powtornego. Teraz wiersz obromnie mnie wzruszył: wciąz
niezwykle piękna kobieta... - odklada... nie na "zaś"
- na póżniej, na kiedyś. Bardzo mądrze w zyciu
gospodarujesz swoją wolnością: nie przegap chwili -
marzenia są po to, by dawały nam szansę - na dziś , i
- na realizację. To silne wzruszenie: nie przepłynąlem
Śniardwow, ale - wciąż chchciałbym dla Ciebie napisać
- taki wiersz, jak napisalaś Ty.To byłby moje
Termopile.
Pozdrawiam serdecznie i - nie chcę urazić - w
najlepszym znaczeniu całuję Twoją usmiechniętą
buzię:):)
:)
pojadę na rowerze i ja :)nawet dziś
Czekaj Waldi, czekaj...
Może jeszcze coś napiszę,
kiedyś... ;)
Pozdrawiam serdecznie :)
a tam kiedyś... szkoda czekać :-)
no cóz ja czekam i nic ...
Sarevok, Filipie, BlackBird - dziękuję Panowie za
wizytę i miłe słowa :)
Serdecznie pozdrawiam :)
Kiedyś...na pewno :-) Piękny wiersz :-) Pozdrawiam
serdecznie :-)
Nie wiele czasu, kiedyś i dziś, którą drogą zmierzamy
bez kompasu, byleby żyć. Przetrwać noc, raz rzec, że
kiedyś będzie milej, a dzisiaj brak czasu, ni z dnia
na dzień ni z chwili na chwilę; te słowa wpadają w
rutynę, rutynę. A może coś więcej, wyruszyć o
zachodzie słońca i utopić w odcieniu wolności i tak
nużyć, nużyc bez końca, nie dam się zaschnąć - wyfrunę
z miłości..
Nie wiem czy moje te słowa mają jakiś sens, ale nikt
nie będzie mi narzucać własnego odczucia. Pozdrawiam
serdecznie ;)
dobry wiersz :) :) pozdrawiam i głos zostawiam +
Ateno, Loko, Jagódko, dziękuję za odwiedziny :)
Serdeczności ślę :)