Kiedyś...
Kiedyś założę jeszcze małą czarną,
do tego buty, co przyszpilą twój wzrok,
zmysłową mgiełkę rozpylę nad sobą,
zrobię pewny krok!
Kiedyś pojadę jeszcze na rowerze
z włosem rozwianym, na wielkiej góry
szczyt,
dogonię tęczę zgubioną w ferworze
batalii o byt!
Kiedyś szusować znów będę na stoku,
a mróz figlarnie da mi prztyczka w nos,
rozwinę skrzydła i jakby w amoku
wykrzyczę: hop hop!
Kiedyś przepłynę jeszcze wpław jezioro
i strzepnę z włosów wraz z kropelkami
strach,
potem pobiegnę z radością wokoło,
tak wolna, jak ptak!
Kiedyś…
Komentarze (85)
Witaj Małgosiu:)
Kusi mnie to jezioro a raczej kostium...:)
Pozdrawiam serdecznie:)
kiedyś zrobimy wszystko no chyba że zbraknie czasu.
pozdrwiam
życzę, by to kiedyś było jak najczęściej. :):)
Kiedyś pomarzę o lepszym świecie,
o Bogu, który wtrąci swoje trzy grosze,
dzisiaj, jeszcze raz przeczytam ten śliczny wiersz
i same pochwały zań wygłoszę...
Bardzo piękny wiersz. Fajne marzenia,
szkoda,że raczej już nie do spełnienia.
Pozdrawiam. Miłego wieczoru :)
Piękny wiersz.
Bardzo mi się podoba.
Miłego wieczoru Fatamorgano:)
Kiedyś...:)
Pozdrawiam :)
Kiedyś odpocznę sobie wreszcie
po tym męczących zawodach
w swoim domu w rodzinnym mieście
trochę będzie szkoda
Wszystko do wykonania :)
serdeczności:)
Brawo!!
Safona rumieńców dostała,
ale do Ciebie...za mała.
Miłego wieczoru Małgosiu, tylko dlaczego
to kiedyś?