kilka minut
Krzyśkowi
Ósmego stycznia 2002 roku
O zapadającym zmroku
Biorąc sznurek poszedłeś
W ciemnym garażu stałeś
Natłok dziwnych myśli w Twej głowie
Wiedziałeś, że nikt Ci na nie nie
odpowie
Ocierając łzy pętle supłałeś
O kochającej matce dużo myślałeś
Jednak to było silniejsze od Ciebie
Wtedy nie istniał Bóg, który podobno jest w
niebie
Stanąwszy na drewnianym kołku, pętle na
szyje założyłeś
Po czym z niego zeskoczyłeś...
Umarłeś w samotnośi
Twe oczy płakały w ciemności
Matka była zmartwiona, że Cie nie ma
długo
Więc poszła do garażu ciemnego
Otworzyła drzwi i ujrzała Cię!
Zaczęła krzyczeć, wszyscy zbiegli się!
Lecz na próżno!
Było o kilka minut za późno!
Jej dusza krzyczała
Po tym co zrobiłeś strasznie cierpiała!
...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.