Kim jestem i po co?
Kim jestem i po co?
stoję tu,pośrodku niczego,dniem i nocą.
Stoję,bo nie mam dokąd pójść,
więc w znienawidzonej celi nr.trzysta pięć
toczę samotny żywot swój.
Muzyka przygrywa,Rysiek łka o
cierpieniu,
i ja razem z nim,moze kiedyś zabierze mnie
do siebie.
Na kuchence turystycznej zupa-amatorka,
na podłodze brudna wykładzina hotelowa.
Błagania me,by ktoś do drzwi zapukał
odbijają się od szydzących wiecznie
ścian,
łzy płyną,już rutyną znudzone,ale nie
przestaną,jestem sam.
Spoglądam na telefon jak na ostatniego
przyjaciela,
kiedyś radością mnie napawał,gdy dzwoniła
Izabela.
Lecz nie ma już jej,nie może być,
bo dość cierpienia tu,abym tęsknotą jeszcze
żył.
Zawsze w mym sercu,lecz nie w pamięci mam
nadzieję,
bo kocham Ją!A to już zagubienie.
Boże,gdzie jesteś,czy też zajęty
gotowaniem,
że nie pomożesz mi,gdy wciąż wznoszę
błagania?
To nie łatwizna,nie leniwe oczekiwanie,
stworzyłeś słabych ludzi,więc teraz uslysz
ich wołania!
Weż na siebie odpowiedzialnosć swego
stworzenia,
ono potrzebuje Cię,ono umiera!
Samotność mnie zabija,próbuję uciec,juz
prawie,lecz nie!
Dopada mnie za każdym razem,kiedy żyć mi
się chce!
Więc nienawidze życia,nienawidzę
nadziei!
Wszystko popsułem,a mogło być tak
pięknie.
Wystarczyłoby wtedy wyrzec sie wolności,
kto wie,moze nadal pławiłbym się w
miłosci?
Teraz wojownik,co z tego skoro mnie nie
ma?
Nie ma Anioła,schnie moje serce!
Moje życie to żart,ale jakoś nie do
śmiechu,
gdzie jesteś Boże i kiedy...czemu nie
teraz?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.