Kłącza
długa droga przed nami
mój strażniku złotej tarczy
walczysz ciągle z demonami
twoja dusza na mnie warczy
poćwiartować chcesz te kłącza
co oplotły już świat cały
czarny ekran już się włącza
przedstawienie zaczynamy
wielkość małych cię przerasta
chcesz być duży tak jak oni
ściana płaczu w ciebie wrasta
pozostawia kruchość dłoni
podłych jęki nic strasznego
marzną w pustce bełkoczącej
żywią się krwią umarłego
serca ich są konające
szum tu widzę jeden wielki
fala za falą uderza w łodzie
skrócić musisz już te męki
przemyj swe oblicze w wodzie
wypluj gady śmiercionośne
niech nie trawią ci języka
ty miej usta prawdonośne
chwila szybko tak umyka
piszesz własną księgę życia
wydeptując korytarze
więc zapisuj swe odkrycia
zanim pamięć je wymaże
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.