Kłamstwa
Opleciony winoroślą kłamstw,
Szukam sensownej drogi,
Przed oczyma tyle obcych warstw,
Świat jest taki srogi.
Gdzie mam podążać nie wiem,
Komu zaufać, komu prawdę mówić
Jak cień padający pod ciernistym
drzewem,
Narzucam płachtę by rzeczywistość ukryć.
Nauczony od dzieciństwa stąpać po cienkiej
linie,
Kroczyć pośród krótkonogich karłów,
To szybko przeminie,
Mnie powoli brakuje słów.
Linia się urywa, ja spadam w mrok
W głąb myśli, bezruchu toń,
To jest właśnie kolejny krok
Porzucić tą wielce zdradliwą broń
Tam na dole światło czeka
Mój Duch osamotniony,
On przede mną nie ucieka,
On przeze mnie tam osadzony.
Wystarczy spojrzeć Duchowi w oczy,
A jasność rozchodzi się krokami
wielkimi,
Granice w końcu ten Duch przekroczy,
I stanie się rzeczywistym, tak
ziemskim...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.