KLASZTOR MEGO ZMROKU.
Zamyka nas kąta czarne skrzydło,
dotykalne, polskie wrony niepokoju...
Jak w pięści ziarno zielonego grochu,
poza światłem oraz głodem...
Ciemność w ogrodzie słońca.
Głęboko piwniczne trawią nas nostalgie
za wolne by nie bolało,
zbyt słone tego lata.
Trująca jest międzynami meduza myśli i
skojarzeń.
Jadowite są łzy
co spływają samotnie po twarzy...
Ciemność w ogrodzie słońca.
Oto jest świątynia
do której podążamy siłą i przymusem.
Oto jest ostrze które
pragnie mnie posiąść słodką pieszczotą.
Pochmurne księgi,
klasztor mego zmroku,
ciemność w ogrodzie słońca,
katarakta wewnętrznego oka...
Samopotępienie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.