klatka
nie chodź w to miejsce bo już nie powrócisz
obleśne łapy skleją twoje włosy
w ciężkich oparach pędzonego bimbru
oberwą płatki jak w dziecięcej wróżbie
nie idź dziewczyno tam jest zawsze
ciemno
w zatęchłej bramie nie znajdziesz modlitwy
zamilkło echo szeptanych litanii
/od bólu ustrzeż i daj działkę panie/
kiedy tam pójdziesz zatrzasną się wrota
a głodne szczury wgryzą się w rękawy
ciągły niedosyt kieruje ku szyi
ciepłą posoką ugasić łaknienie
popłynie strużką aż po drobne dłonie
na brudnych ścianach zrobisz tatuaże
sczernieją z czasem i krzyczeć przestaną
/nie mam imienia więc nadaj je Panie/
Komentarze (23)
:)
:)
Kark, nie o taką działkę chodzi ;)
Dziękuję Krzemianko :)
Bardzo dziękuję za czytanie. Krzemianka masz rację,
wkleiłam nie tą wersję, w ferworze zmian, uciekła mi
ta zmiana. Poprawiam, bo sypie się regularność
Bardzo mi się podoba ten wymowny wiersz ku
przestrodze. Mam wrażenie, że to wiersz sylabiczny i z
tego powodu (ale nie tylko), zastanawiam się, czy
zaimek w pierwszym nawiasie jest niezbędny? Miłej
soboty:)
o działkę zawsze można się starać,
albo z odzysku, tyle jest zaniedbanych.
Pozdrawiam serdecznie
Super ciekawe, takie dramatyczne, a fajnie się czyta,
brawo, pozdrawiam :)