z klatki schodowej...
Już cicho, nie płaczcie,
Ciszej! Bo znów zacznie,
Tata nie jest zły,
Nie chciał uderzyć mamy,
Tata przeprosi
Na pewno przeprosi…
Ciszej, bo sąsiedzi usłyszą
Ciszej, niech oni tego nie widzą,
Potem będą mówić po kątach,
Jaka to straszna patologia,
Jakby swoich spraw nie mieli,
Przez judasza za często widzieć
chcieli…
Już dobrze, tata się położył,
Pewnie zasną, ciało na wznak złożył,
Już prędko wchodzimy,
Do pokoju, lekcje robimy,
Jakby się ktoś kiedyś pytał,
To się tylko rodzinką bawimy…
W chowanego, tak mówcie,
Ukrywamy się, aż tatuś uśnie,
Jak z pracy wróci się bawimy,
Codziennie… za często tak robimy,
Teraz mama puder nałoży,
Mocny fiolet pod oczyma złoży…
Będzie wyglądać pięknie,
Tak do kiedy twarz nie rozmięknie
Cisza, uspokójcie się, spokój…
Spokój, ze łzami w oku...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.