Klaudiusz, dziury i gwoździe.
Mój cień zahaczył o gwóźdź wystający z
podłogi]
i zostawia lśniące, krwawe ślady-
do następnego dnia doczołgać się jakoś
nie ma siły, nie da rady.
Pod seledynowym niebem wolę siedzieć z
Klaudiuszem]
czas w plastikowej tacce na lód zamrażać
(Klaudiusz to maruda, nie znosi dymu
ale powoli się przyzwyczaja).
Obumieram cicho jak roślinka.
Ćmy dojrzewają w świetle księżyca
dość liczne i groźne, żeby pożreć
chmury,
lecz ja się ich nie boje, Klaudiusz to w
końcu
dość wojowniczy pluszowy królik.
On będzie stangretem, niech tylko powóz
zaprzęgnę]
w zielone świerszcze błyszczące jak
szkło
I będzie ze mną zrywał lawendę
w granatowo-srebrzystą noc.
Obumieram cicho jak roślinka
i nie mam pojęcia, jak zatrzymać
to co wyżera te koszmarne dziury
ziejące chłodem, pustką i ciszą
Pytałam o radę mego Klaudiusza
ale to tylko pluszowy królik...
Komentarze (1)
Klimatu nie nazwalabym obojetnym; ale wiersz jest
dobry i ma potencjal "penetrowac" fantazje i emocje
czytelnika.