klimakterium
no i zdębiałam, patrząc na zawartość
szeleszczącego papieru, trzaskam
drzwiami.
wściekła.
rozbijając słowo o słowo, smakuję.
ależ głupia. wystarczyło pomyśleć, ileż w
nim
ciepła.
rozrywam cacko, na kawałki,
a ty mi się śnij jeszcze. nie wezwę
doktora.
Komentarze (35)
:)))))))++++
Małgosiu dziękuję:)
Czytałam wczoraj i też widziałam rozbijanie. Podoba -
najbardziej puenta.
Na wesoło i z miłością pozdrawiam serdecznie;)
Okej :))
Nie wzywaj. I oby jak najdłużej.
zmegi dziękuję :)
Fajny wiersz i podoba się bardzo:)pozdrawiam
cieplutko:)
egzorcysta? :))) pozdrawiam Ewuniu
A po co doktor, chyba że taki od dusz... :)
Dobrej nocy Ewo :*)
Dziękuję kochani miłego wieczoru życzę:) Danusiu
podziwiam Ciebie:)
Różnie można interpretować.
Nie powiem o czym pomyślałam czytając /zawartość
szeleszczącego papieru/ ;)
Podoba się wiersz!
Pozdrawiam Ewo :)
Witaj Ewuniu. Nie skojarzył mi się wiersz z
klimakterium w biologicznym tego słowa znaczeniu.
Pomyślałam o takim momecie kiedy cos sprawiło, że
sytuacja, nie wiem, może chodzi o uczucia, osiągnęła
szczyt i ktoś jedna wypowiedzią , zdaniem chciał
przekazać siłę swojego uczucia a peelka źle odczytała
intencje. Nie wiem w jakiej formie były one dane
peelce, może w formie wiersza... bohaterka zareagowała
ostro, lecz po zastanowieniu zaczęła rozumieć wartość
i głębię... czy ja wiem, może zupełnie nie tak
odczytuję.
Moc serdeczności Ewuniu.
też mam wiersz o takim tytule, kiedyś wstawię;)
Fajny:)