Kłótnia liryczna
I
-Kocham Cię i nic tego nie zmieni!
-Proszę, przestań tak mówić, nawet nie
wiesz co mówisz…
-Wiem co mówię. Bo gdy wśród zieleni
Zobaczę Twe oblicze słodkie powstrzymać się
od łez nie mogę! Ty mnie kiedyś
zgubisz…
-Zguba lepsza niż ta męka! Nie zniosę Cię
już! Odejdź natychmiast…
-Odejdę. Lecz pamiętaj, że będę Cię kochał
po wsze czasy. Wyłapię każdą Twą myśl o
mnie.
-Ja myśleć o Tobie nie zamierzam! Nie
Ciebie kocham!
-Czyż nie widzisz mych łez? Nie widzisz, że
szlocham?
Serca nie masz?
-Tak mówić się nawet nie waż! Któż bez
serca z nas dwojga?
-Ja, jak zwykle z resztą…
-Właśnie! Czy mnie kochasz - bez znaczenia.
Nie muszę Ci tego odwzajemniać.
-A jeśli umrę?
-Płakała nie będę!
-Widzę już.
-Cóż widzisz?
-Że nikogo już nie pokocham.
-Nie mów tak! Nie ja jedyna na tym świecie
zgorzkniałym.
-Ale najukochańsza… Sczerniałbym
Ze smutku gdybym Cię nie kochał.
Czy nie pamiętasz już jak byliśmy
szczęśliwi?
-Chcę zapomnieć właśnie. Trudnym się staje
gdy Cię widzę!
-I myślisz może, że ja z miłości sobie
szydzę?
Myślisz, że gdybym poszedł dożyłbym
jutra?
-Przestań natychmiast… mówić tak
zabraniam Tobie!
-A zabronisz tak mówić sobie?
-Nie zabronię. Nie możemy, zrozum!
-Emocji moja wielka – miłości,
Zabij mnie w tym momencie!
-Nie podbiegnę ku Tobie! Nie waż się
kusić!
-Ku mnie przyjdź moja miła…
-Odejdź już!
-Odchodzę. Do smutku odchodzę wraz z mym
towarzyszem – żalem.
Żegnaj.
II
-Łaknę Ciebie – list napiszę
Bo to co już od dawna słyszę
Czarnymi myślami spowija mój umysł
podatny.
Skóry nie czuję z miłości, sam siebie nie
czuję!
Sobie czci ujmuję,
Jakiej czci? Czego ująć?
Ciebie mi ujęto… Zginąć mi idzie
haniebnie.
Przy Twym boku wiernie
Ostałbym się cały…
Lecz świat za mały
Dla nas obojga.
Przeszkody wieczne na mej drodze życia
straszliwego!
Czy tu diabła sztuczki? Bóg palce macza w
mym nieszczęściu?
Ja Ciebie kochana pamiętam jak zawsze
– piękną!
Łzy na policzkach i katar
Łkanie i zawodzenie przez noc całą.
Cierpienia tego wyrażeniem niemałym.
Choć raz, przed śmiercią
Twe wargi mymi dotknąć! Och jakżebym wiele
oddał za tą chwilę!
Popatrzeć na Twe zdjęcie byleby…
Takiż los nieszczęśnika, bo jakże inaczej
nazwać mam siebie?
Sznurek mój gotowy wisi, zaraz pokołyszę
się troszkę.
III
Ciągnę dalej lamenty nieprzerwane,
Chwile te, które były kochane
Zatraciłem w swym postanowieniu
mordu…
Czort ze mną! Ty byś szczęśliwa była bowiem
ja szczęśliwy nie będę
Bez Ciebie u boku mego…
Na odwagę już się zdobędę, podpiszę,
„Kocham Cię”…
Już widzę zegar nieubłagany,
Zawisnąć trzeba,
Nie płacz po mnie, jak rzekłaś rano,
Trzecia się zbliża… pocałuj mnie w
marzeniach!
Raz ten jeden składam usta na Twoich.
Obłęd przedśmiertny… Żegnaj…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.